środa, 10 listopad 2021 09:54

Pierwszy polski seryjny motocykl - CWS M55

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
(Przeczytasz w: 3 - 5 minut)
https://www.jednoslad.pl/wsciekly-listonosz-zwiazal-lina-i-przeciagnal-po-warszawie-8-motocykli-cws-m55-zrobil-to-harleyem/ https://www.jednoslad.pl/wsciekly-listonosz-zwiazal-lina-i-przeciagnal-po-warszawie-8-motocykli-cws-m55-zrobil-to-harleyem/

11 listopada. Tego dnia obchodzimy chyba drugie po 3 maja najważniejsze święto narodowe. Święto Niepodległości. Polska po 123 latach niewoli i rozbiorów, znów stała się suwerennym i niepodległym Państwem. Święto świętem – powiecie - ale co do jasnej Anielki ma to wspólnego z motocyklami? Ano tyle, że święto to, jest idealnym momentem aby opowiedzieć parę słów o pierwszych polskich motocyklach.

Ale zanim przejdę do motocykli, chciałbym nakreślić kontekst, bo same suche fakty nie oddają ducha tych maszyn.

Bardzo chciałbym Wam powiedzieć, że po odzyskaniu niepodległości Polska gospodarka wystrzeliła i na masową skalę zaczęliśmy produkować motocykle Chciałbym, ale nie mogę. Po 123 latach grabieży przez zaborców z wszystkiego, praktycznie żadna własność prywatna nie istniała. Nie było przemysłu, fabryk, nie było specjalistów. Pod kątem gospodarczym i ekonomicznym byliśmy w ruinie. W dodatku w okresie między 1918 a 1921 nasz kraj uczestniczył w aż 6 konfliktach zbrojnych w których ustalały się nasze granice. Pamiętajmy, że w tym czasie musieliśmy jeszcze powstrzymać inwazję Rosji Sowieckiej na Europę. Gdy już zaczynało się robić spokojnie i można było myśleć o własnej gospodarce, przez cały świat przetoczyło się widmo globalnego kryzysu.

Tym sposobem o własnych motocyklach zaczęliśmy myśleć dopiero pod koniec lat 20. Co prawda pojawiały się wcześniej próby budowy motocykli przez prywatnych przedsiębiorców, ale trudno tu mówić o produkcji na masową skalę. Były to pojedyncze egzemplarze takie jak Lot czy Lech, których rzemieślnicza produkcja powodowała wysoką cenę. W dodatku klienci dość sceptycznie byli nastawieni do tych prób i wybierali raczej maszyny z importu.

Warto tutaj nadmienić, że w tamtym okresie, prawie cała podnosząca się z gruzów gospodarka nastawiona była na wyposażenie naszej armii.

W tamtym okresie nasza armia wyposażona była w sprzęt zdobyczny, a najliczniejszą grupą wśród nich były Harley-Davidsony. Maszyny niezbyt lubiane przez oficerów. Mała moc i wysokie koszty utrzymania skłoniły wojsko w 1927 roku do przemyślenia zasadności kupowania tych maszyn w przyszłości.

Armia zdecydowała się na przeprowadzenie gruntownego przeglądu parku maszyn i określenia czego tak naprawdę potrzebuje. Po tym swego rodzaju remanencie Szef Departamentu Inżynierii Ministerstwa Spraw Wojskowych nakazał stworzenie pojazdu o uniwersalnym zastosowaniu . Miał to być motocykl ciężki z przyczepionym z prawej strony wózkiem. Skłaniano się głównie ku temu aby maszyny produkowane były  w kraju.

Wtedy nie myślano jeszcze konkretnie o polskich motocyklach, próbowany ściągnąć zachodnich producentów do Polski, aby tutaj postawili swoje fabryki. Słabo się to udało.

W 1929 roku powstała pierwsza polska fabryka motocykli – Lech. Prace nad motocyklem były bardzo zaawansowane. Powstało nawet kilkadziesiąt egzemplarzy i to takich, które pozytywnie przeszły weryfikacje wojska. I gdy już praktycznie miała ruszać produkcja masowa, okazało się, że Lech nie ma kapitału aby sprostać zadaniu. Próbowano sprzedawać akcje i zbierać fundusze, jednak nie udało się i Lech zbankrutował po zaledwie 3 latach istnienia.

W tym okresie zaczęto też kombinować nad innym motocyklem, tym razem produkowanym przez Państwo. Konstruktorom kazano przyjrzeć się bliżej silnikom Indianów czy tam Indian oraz ramie i zawieszeniu Harleyów. Przyglądnięto się nad wyraz dokładnie. Na tyle dokładnie, że nowy motocykl CWS M55 był prawie wierną kopią maszyn zza wielkiej wody. Oczywiście zachowano pozory i żeby nikt nie zarzucił plagiatu pozmieniano niektóre wymiary. Tyle, że… po tych wprowadzonych zmianach nie pokuszono się o przeprowadzenie badań wytrzymałościowych a do jakości spasowania poszczególnych elementów podeszło się klasycznie, po polsku, w myśl zasady „jakoś to będzie”. Spasuje się przy montażu.

Niestety wszystko to, sprawiło, że motocykl był na wskroś zły. Pierwsze maszyny zbudowane zostały na początku 1929 roku. Późną wiosną i latem przeprowadzano testy tej serii próbnej. Raport był miażdżący. Cytuję: …Najgroźniejszymi defektami było urywanie się zaworów, wybijanie gniazd zaworowych, ścieranie się powierzchni krzywek rozrządu, pękanie sprężyn przedniego zawieszenia i rur podwozia oraz łącznika bocznego wózka, a także urywanie się sztywnych przewodów paliwowych i olejowych, wyciąganie się łańcucha napędowego, samoczynne wyskakiwanie biegów, nadmierny hałas przekładni zębatej i nagminne rozregulowywanie się zespołów sterujących pracą silnika…”.

Innym poważnym minusem było umieszczenie rozrusznika po prawej stronie, co skutkowało częstymi urazami stóp żołnierzy w wyniku uderzania nogą o łącznik wózka bocznego.

Wady te były tak poważne, że zaczęto zastanawiać się nad przerwaniem produkcji i co więcej zezłomowaniem już wyprodukowanych egzemplarzy.

Jednak po dogłębnej analizie postanowiono dać projektowi jeszcze jedną szansę. I o ile wprowadzono szereg zmian w silniku, co akurat było na plus o tyle zupełnie zignorowano inne problemy, które skutkowały np. rozrywaniem łączników ramy.

Później wprowadzono jeszcze jeden „lift” i ostatecznie CWS M55 miał dwucylindrową V-kę o pojemności 995 ccm i zabójczej mocy 16 KM przy 2500 obrotów. Do tego skrzynia biegów z trzema biegami zmienianymi ręką i mokre sprzęgło sterowane lewą stopą.

Hamulce w dzisiejszych czasach wywołują jedynie uśmiech politowania. Dwa bębny z czego tylny większy i mocniejszy miały pozwolić zatrzymać w pełni obciążony motocykl z wózkiem bocznym (w sumie 470 kg) na odcinku 12 metrów….. z prędkości 15 km/h.

CWS M55 spalał około 10-12 litrów benzyny na setkę, był awaryjny a do tego drogi. Dodatkowo producent czyli Państwowe Zakłady Inżynierii nie specjalnie spieszyły się z wykonywaniem napraw gwarancyjnych. Wszystko to sprawiło, że głównym odbiorcą CWS M55 było wojsko i kilka instytucji państwowych.

Produkcję zakończono w 1932 roku i tu ciekawostka, nie do końca wiadomo ile sztuk ostatecznie wyjechało z fabryki. Różne źródła podają wartości od 87 do 200 sztuk.

Do naszych czasów zachował się unikatowy, jeden jedyny egzemplarz, który jest teraz w rękach prywatnych. Podobno gdzieś jeszcze jest druga sztuka, ale to bardziej jak Yeti. Wszyscy słyszeli ale nikt nie widział.

 

--

Bibliografia:

Tarczyński, J. (2021). Polskie motocykle 1918-1945. Warszawa: Wydawnictwa Komunikacji i Łączności.

Czytany 1063 razy Ostatnio zmieniany sobota, 13 listopad 2021 20:58
Dział: Aktualności
Urso Branco

Z wykształcenia technik informatyk i pedagog. Z zawodu instruktor nauki jazdy. Fascynat doskonalenia techniki jazdy. Posiada uprawnienia do kierowania pojazdami kategorii A, B, B+E, C, C+E, D, D+E oraz uprawnienia do szkolenia kandydatów na kierowców kategorii A i B. Instruktor w Szkole Motocyklowej MotoNiedźwiedź.

Więcej w tej kategorii: « Kilka słów o zamykaniu opon